Swoje pierwsze kroki z gotowaniem poczyniłam mając około jedenastu lat. Zawsze ciągnęło mnie do "kucharzenia" i określenie "kura domowa" wcale mi nie ujmuje ;) Gotowaniu poświęcam dużo czasu, mimo innych wielu obowiązków. Mój syn chyba wyczuwa powagę sytuacji i rozumie moją pasję, bo póki co mocno nie przeszkadza mamie w pichceniu ;) Kocham, gdy na talerzu jest estetycznie, bo najpierw "jedzą oczy", które rozbudzają nasz apetyt. Na moim blogu czuj się swobodnie, jak u siebie w kuchni!
czwartek, 8 grudnia 2016
Kurczak w mleczku kokosowym i ryżem curry
Danie dość lekkie, ale sycące. Zakochałam się w nim, jedząc je pierwszy raz u przyszłej teściowej. Na talerzu niby nic, a pobudza kubki smakowe niesamowicie! Ostro od chili, słodko od mleczka kokosowego... Istne niebo w gębie. Od kiedy zasmakowałam, serwuję dość często, choć minimalnie zmodyfikowałam przepis pierwotny :)
Składniki:
-1 pojedyncza pierś z kurczaka
-2 łyżeczki miodu
-4 łyżki sosu sojowego
-biała część z niedużego pora
-1 mała cukinia
-pół czerwonej papryki
-garść grzybków Mun (lub innej mieszanki grzybów chińskich)
-pół puszki kukurydzy
-1 marchewka
-1,5 szklanki sypkiego ryżu jaśminowego
-1 łyżka oleju
-chili w proszku
-sól
-curry
-kurkuma
Kurczaka kroję w cienkie plastry i marynuję w miodzie i sosie sojowym, wstawiam na co najmniej godzinę do lodówki. Po tym czasie wrzucam go na rozgrzanego i podlanego łyżką oleju woka, przykrywam pokrywką i chwilę duszę. Dodaję pora pokrojonego w słupki i marchewkę pokrojoną w plastry. Nadal duszę pod przykryciem.
W tym czasie gotuję ryż (według przepisu na opakowaniu) dodając do wody pół łyżeczki kurkumy, trochę soli i płaską łyżeczkę curry. Ugotowany ryż odcedzam.
Grzybki mun zalewam wrzątkiem, po 10 minutach odcedzam i dodaję do patelni. Do kurczaka dorzucam pokrojoną w paski paprykę i w talarki cukinię. Chwilę duszę. Na koniec sypię kukurydzę, całość zalewam mleczkiem kokosowym, doprowadzam do gotowania. Doprawiam do smaku solą, curry, chili w proszku. Danie podaję z ryżem.
U mnie warzywa (oprócz marchewki i pora) są chrupkie, bo takie mi najlepiej smakują. Dusić dłużej należy, kiedy ktoś lubi miękkie warzywa.
Spróbujesz raz, zechcesz jeść jeszcze i jeszcze i jeszcze :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz